Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

udziału w tej awanturze. Cichy głos Holmesa przerwał niemęskie myśli.
— To jest ten dom — ten duży. Przez bramę, a potem na prawo między krzakami. Możemy teraz ubrać maski. Jak widzisz, nigdzie już niema światła. Idzie doskonale.
W czarnych jedwabnych maskach, jak dwaj prawdziwi londyńscy włamywacze, podsunęliśmy się ku uśpionemu domowi. Po jednej stronie było coś w rodzaju werandy o kilku oknach i drzwiach.
— To jego sypialnia — szepnął Holmes. — A to są drzwi do przyległego pokoju. Najlepiej byłoby przejść tędy. Lecz są one zamknięte, zaryglowane, więc musielibyśmy za dużo hałasu narobić przy otwieraniu Chodź tędy. To jest oranżerja, przez którą wchodzi się do salonu.
Drzwi były zamknięte. Holmes wyciągnął kilka kawałków plastra i zalepił niemi starannie róg szyby obok zamku. Potem wyjął nożyk z djamentem i przejechał nim naokoło zalepionego miejsca. Teraz zaczepił ostry haczek do plastra i silnie uderzył w szybę. Cichy zgrzyt. Holmes wyciągnął haczkiem wycięty kawałek i położył go ostrożnie na ziemi. Poczem obrócił od wnętrza klucz w zamku. I tak w jednej chwili staliśmy się zbrodniarzami wedle ustawy.
Słodki odurzający zapach egzotycznych roślin i gorąco panujące w cieplarni zaparły nam oddech. Wziął mię za rękę i przeprowadził wzdłuż szeregów