Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bo tymczasem palono cygara. Stary siedział w fotelu i palił z cygarniczki, młodszy usiadł nieco dalej i strzepał popiół z cygara o komodę. Trzeci przechadzał się po pokoju. Blessington siedział zapewne w łóżku; nie można atoli tego na pewno stwierdzić.
— Sprawa zakończyła się w ten sposób, że pochwycili Blessingtona i powiesili. Wszystko było już tak dokładnie obmyślone i przygotowane, że, jak mi się zdaje, przynieśli oni pewien rodzaj bloków i małą windę, która miała służyć za szubienicę i miała być przymocowana do ściany zapomocą śrubek. Ale kiedy zobaczyli hak, zaoszczędzili sobie naturalnie trudu. Po dokonaniu tego dzieła ulotnili się, a pomocnik ich zamknął znowu drzwi za nimi.
Przysłuchiwaliśmy się z wytężoną uwagą opowiadaniu o tych nocnych zajściach, do którego posiadał Holmes tylko tak drobne i małoznaczne punkty oparcia, że zaledwie zdołaliśmy zdążać za jego wnioskami. Urzędnik policyjny pobiegł spiesznie, aby schwytać służącego, my zaś powróciliśmy na Baker-Street.
Zaraz po śniadaniu wstał mój przyjaciel od stołu.
— Powrócę o trzeciej godzinie, rzekł. Zamówiłem na tą godzinę doktora i policyjnego