Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 3.pdf/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak rzadko się to trafia, żeby ktoś wspomniał o mej pracy, rzekł; myślałem już, że poszła całkiem w zapomnienie. Mój nakładca wyraża się z wielką niechęcią o jej pokupności. Pan zapewne również poświęca się medycynie?
— Byłem dawniej wojskowym lekarzem.
— Choroby nerwowe były już od dawna dla mnie zajmujące; byłbym najchętniej obrał je sobie jako swoją specyalność, ale dla zarobku naturalnie musi się brać, co się tylko trafi. — Ale to nie należy do rzeczy, panie Holmes, a ja sobie mogę pomyślić, jak drogocenny jest pański czas. W mojem mieszkaniu przy Brook-Street zdarzyły się dziwne wypadki, a cała ta sprawa tak dalece się dziś wieczorem zaostrzyła, że nie chciałem ani godziny dłużej zwlekać z udaniem się do pana z prośbą o poradę i pomoc.
Sherlock Holmes usiadł i zapalił swą fajkę.
— Jestem gotów do wszelkich usług, rzekł, proszę, niech mi pan możliwie jak najdokładniej opowie, co pana zaniepokoiło.
— Wchodzą tu prócz tego w grę rozmaite bardzo małoznaczące okoliczności, — prawie wstydzę się o tem mówić. A jednak sprawa ta jest dla mnie zupełnie niezrozumiałą, bo przybrała wkońcu tak niezwykły obrót, że muszę panu dokładnie cały stan rzeczy przed-