Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czytałem o tem w „Telegraph“ i „Chronicle.“
— Jest to jeden z takich wypadków, w których sztuka badacza musi polegać więcej na wytłumaczeniuszczegółów danych, jak na zbieraniu nowych dowodów. Cała tragedya jest tak niezwykłą, tak zupełną i niezmiernie ważną dla wielu ludzi, że jesteśmy prawie zasypani różnemi przypuszczeniami, kombinacyami i hypotezami. Naszem zadaniem będzie teraz oddzielić szkielet prawdziwego, właściwego stanu rzeczy od późniejszych dodatków różnych teoretyków i sprawozdawców. Dopiero na tej podstawie oparci będziemy mogli potrzebne wyciągać wnioski i zdołamy wyznaczyć główne punkty, około których obraca się cała tajemnica. Wtorek wieczorem dostałem depesze od pułkownika Rossa, właściciela tego konia, i inspektora Gregory’go, który prowadzi śledztwo w tej sprawie, zapraszające mnie do wzięcia udziału w naradach.
— Wtorek wieczorem! zawołałem. A dziś mamy czwartek. Dlaczegoż wczoraj zaraz nie pojechałeś?
— Bo popełniłem jedno głupstwo, mój kochany, co zresztą zdarza mi się częściej, niżby myślał ktoś, kto mnie zna tylko z twoich pamiętników. Faktem jest, że nie mogłem wierzyć, żeby najsławniejszy koń angielski