Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czterema silnymi prętami. Pewnem jest przeto, że siostra moja była zupełnie sama, gdy zaskoczyło ją to nieszczęście. Oprócz tego nie było żadnego śladu jakiegokolwiek gwałtu na niej.
— A na przykład trucizna?
— Doktorzy badali ją w tym celu, ale bez pomyślnego skutku.
— A jakie jest zdanie pani o śmierci tej nieszczęśliwej osoby?
— Ja sądzę, że ona zginęła tylko z przerażenia i nerwowego wstrząśnienia, chociaż nie mogę sobie wyobrazić, coby ją mogło wprawić w taki przestrach.
— Czy w tym czasie koczowali cygani na polu?
— Tak, prawie zawsze są tam jacyś.
— A! a co pani wnosi z tej alluzyi do wstęgi jakiejś — pstrej wstęgi?
— Czasem myślałam, że to była czcza gadanina w deliryum, czasem, że to może odnosiło się do jakiejś wstążki we wsi, a może właśnie do tych cyganów na łące. Nie wiem czy to nie jaka chustka cętkowana, jaką wielu z nich nosi na głowie, nie skłoniła jej do użycia tego dziwnego przymiotnika.
Holmes potrząsnął głową ruchem człowieka niezupełnie zadowolonego.
— To jest bardzo niejasna sprawa, odezwał się, proszę dalej opowiadać.