Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale ma dziecko.
— Dzieci, mój chłopcze, dzieci.
— Proszę cię, odezwałem się śmiejąc, to trochę zadużo.
— Naprawdę, odpowiedział Holmes, nie jest trudno oznaczyć, że człowiek tak ubrany, z rozkazującą miną i spaloną od słońca skórą, jest czemś więcej jak prywatnym człowiekiem i niedawno wrócił z Indyi.
— A to, że niedawno opuścił służbę, widać z tego, że nosi jeszcze buty komiśne, jak się to one nazywają, zauważył Myeroft.
— Niema kawalerzyskiego chodu, pomimo, że nosił kapelusz na bakier, jak to wskazuje jaśniejszy kolor skóry po tej stronie jego czoła. Postać jego przemawia przeciw temu, żeby był saperem. Służył więc w artyleryi. A dalej, na przykład, zupełna jego żałoba świadczy o tem, że stracił kogoś bardzo drogiego. Fakt, że robi sam zakupna, wygląda na to, jakby to była jego żona. Ma grzechotkę, co wskazuje na to, że jedno z dzieci jest bardzo małe. Żona zapewne umarła w połogu. A fakt, że pod pachą trzyma książkę z obrazkami, mówi, że jest i drugie dziecko, o którem ma pamiętać.
Zacząłem pojmować, co mój przyjaciel rozumiał przez to, kiedy mówił, że brat jego posiada bystrzejsze zdolności, niż on sam. Rzucił na mnie okiem i uśmiechnął się... Myeroft zażył