Przejdź do zawartości

Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

otyły, ale gdyby pozostał, to mógłbym mu pokazać, że moja ręka nie jest o wiele słabszą od jego.
Gdy to mówił, chwycił stalowy pogrzebacz i nagłym ruchem wyprostował go napowrót.
— Pomyśleć, że był na tyle śmiałym, by mieszać mnie z detektywami policyjnymi. Jednak ta okoliczność jest niezłą przyprawką do naszego badania i spodziewam się, że nasza mała znajoma nie ucierpi z powodu swej nieroztropności, że dała się wyśledzić temu brutalowi. A teraz, Watsonie, każmy sobie dać śniadanie, a potem ja udam się do sądu, gdzie spodziewam się pozyskać kilka dat, które mogą nam pomódz w tej sprawie.


Dochodziła już pierwsza godzina, gdy Sherlock Holmes powrócił ze swojej wyprawy. Trzymał w ręku kartkę białego papieru, pokreśloną uwagami i cyframi.
— Widziałem testament nieboszczki żony doktora, mówił. Aby oznaczyć dokładnie jego wartość, zmuszony byłem poznać obecne wartości ulokowanych kapitałów, z czem to się ściśle łączy. Ogólny kapitał, który w czasie śmierci żony wynosił blizko 1100 funtów szterlingów, teraz zmalał do 750 funtów szterlingów z powodu spadku cen produktów rolniczych. Każda córka ma prawo do 250 funtów