Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tej chwili stał się on w istocie wspólnikiem mego przedsięwzięcia i to wspólnikiem, który poza pracą wydawniczą, na każdym kroku oddawał mi ogromne usługi. Dzięki jego ofiarności i uczynności nie tylko zmniejszyła się suma potrzebnego funduszu, lecz i kwestja zamówienia i dystrybucji tłumaczeń na obce języki została załatwioną w dużej mierze.
Tego samego dnia udałem się do Ministerstwa Wojny, które oddało do mego użytku wszelkie dokumenty, jakie posiadało. Z kolei napisałem do Times’a, objaśniając o celu mego zamierzenia i prosząc wszystkich sympatyzujących z tym celem, o jego poparcie. Odpowiedź na mój apel była szczodra i szybka. Moja poczta następnego dnia wynosiła 127 listów, z których niemal wszystkie zawierały jakiś datek od 50 funtów Lorda Rosebery‘ego do 2½ szylinga ubogiej wdowy po żołnierzu. Przeważnej części datków towarzyszyły listy, które dowodziły, że mimo pozornej, zewnętrznej obojętności, ogół publiczności odczuł głęboko niesprawiedliwość krzywdzącej postawy krytyków zagranicznych.
Dopiero 9 stycznia mogłem był zasiąść do pracy nad broszurą. W dniu 17 stycznia skończyłem jej pisanie. Zważywszy ogrom materjału i ilość dat i danych, które należało sprawdzać i porównywać wielokrotnie, oznajmienie, że poświęciłem tej pracy cały czas, jest zbyteczne. W istocie pracowałem szesnaście godzin dziennie. O ile było możliwem, unikałem wypowiadania mych sądów i poglądów indywidualnych, zgrupowanie twierdzeń i świadectw świadków naocz-