Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przeprowadzili; stąd mam dużo współczucia dla tych, którzy nie byli tak szczęśliwymi.
Nasza podróż powrotna, podczas której przystanek w każdym porcie powiększał zasób oleju palmowego, była prawie bez przygód, gdyż dopiero po minięciu Madery spotkała nas niemiła przygoda, mianowicie pożar okrętu. Czy przyczyną jego było zatlenie się miału węglowego, to nie zostało rozstrzygniętem, lecz faktem jest, że ogień wszczął się w skrzyniach na węgiel, które od beczek z olejem były oddzielone tylko drewnianem przepierzeniem. Stąd niebezpieczeństwo było groźne. Pierwszego dnia lekceważyliśmy je, twierdząc, że się coś zatliło; drugiego i trzeciego dnia zaczęliśmy polewać miejsce, gdzie się tliło i odsuwać skrzynie z węglem jak najdalej od beczek z olejem. Lecz czwartego dnia sprawa się pogorszyła. Przytoczę tu odnośny ustęp z mego dziennika:
„Dziewiąty stycznia. Wczesnym rankiem zbudził mnie płatniczy okrętu, Tom King, który wsadziwszy głowę do kajuty, oznajmił mi lakonicznie, że okręt cały stoi w płomieniach i że cała załoga jest na dnie zajęta gaszeniem ognia. Ubrałem się szybko i udałem się na pokład, gdzie prócz gęstego wału dymu i czerwonej łuny bijącej z dołu, nic więcej dojrzeć nie mogłem. Chciałem się udać na dno, lecz powiedziano mi, że tam już niema miejsca i polecono mi budzić pasażerów. Budziłem ich kolejno i muszę przyznać, że wszyscy przyjmowali wiadomość odważnie i ze spokojem. Jeden z nich, Szwajcar, usiadł na łóżku, przetarł oczy i na moją uwagę: „okręt jest w ogniu“, odparł: „Bardzo często byłem na okręcie, który był w ogniu“. „Cu-