Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

serwetka przy posiłku staje się niemożliwą, że położona na kolanie zostawia na białych spodniach wilgotną plamę, aby mieć pojęcie o przyjemnościach tej strefy.
Dziewiątego listopada dopłynęliśmy do Freetown, stolicy Sierra Leone, pierwszego naszego przystanku w porcie afrykańskiego kontynentu. Wygląd tej miejscowości jest bardzo miły, mimo, że jest to siedlisko śmiertelnych chorób. Tu pożegnaliśmy nasze miłe towarzyszki podróży; żegnaliśmy je tem smętniej, że życie białych kobiet na tem wybrzeżu jest nawet krótsze, niż białych mężczyzn. Oczywiście mówię tu o czasach malarji i żółtej febry przed czasem, w którym Ronald Ross i inni sławni lekarze podjęli olbrzymi i tak skuteczny trud ich zwalczania i zapobiegania. W ósmym dziesiątku lat ubiegłego stulecia było to miejsce istotnie okropne, tak, że rozpacz, tająca się w sercach białych mieszkańców tych stron, w dużej mierze była odpowiedzialną za pijaństwo, któremu ci sami ludzie w zdrowszej okolicy napewno by się nie oddawali. Rok pobytu był najdłuższą próbą wytrzymałości europejczyka. Pamiętam, że spotkałem tylko jednego osobnika zdrowo wyglądającego, który mi oznajmił, że bawił tam już trzy lata. Kiedy mu winszowałem odporności organizmu, potrząsnął głową i rzekł: „Jam człowiek skazany na śmierć; cierpię na rozwiniętą już chorobę Brighta“. Przychodziło mi na myśl, że niewiadomo, czy te kolonie warte są naprawdę ceny, którą za nie trzeba zapłacić.
Z Sierra Leone udaliśmy się do Monrowji, stolicy