Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nieprzyjemności i dzięki temu stosunek nasz stopniowo tak się zacieśnił, że córka zgodziła się dzielić mój los. Ślub nasz odbył się 6 sierpnia 1885. Trudnoby było znaleźć lepszą towarzyszkę życia i pracy; niestety związek nasz, po kilku latach jasnych i szczęśliwych, zamroczyła nieuleczalna słabość żony; jedyną moją pociechą jest myśl, że przez cały czas naszego pożycia nic nie zamąciło naszej zgody i przywiązania wzajemnego, oczywiście głównie dzięki zaletom jej charakteru, które pozwoliły jej nie tylko znosić z cierpliwym uśmiechem jej chroniczną dolegliwość, lecz i wszystkie inne życiowe przykrości. Radość sprawia mi także myśl, że choć wyszła ona za ubogiego lekarza, dożyła czasów, w których miała wszystkie wygody, jakie moje stopniowe powodzenie materjalne mogło jej zapewnić. Posiadała ona także swój własny skromny kapitalik, z którego dochód pozwolił nam urządzić dom wygodniej, niż za moich czasów kawalerskich.
Pod wielu względami małżeństwo oznaczało punkt zwrotny w mojem życiu. Życie kawalerskie bardzo często wiedzie do cyganerji i ja pod tym względem nie byłem wyjątkiem. Kiedy spoglądam wstecz na te lata, nie czuję wielkiego zadowolenia ducha, gdyż było to brodzenie w dolinie ciemności. Był to czas, w którym przestałem zupełnie trykać głową w to, co się zdało murem nieprzebitym i pogodziłem się z brakiem odpowiedzi na najważniejszą kwestję w życiu, nie bacząc na to, że bezcelową jest każda podróż, gdy podróżnik nie ma pojęcia do jakiej płynie przystani. Stare, zużyte wskaźniki odłożyłem na bok i straciłem