Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dznika, którego dzikie okrucieństwo tak dobrze poznałem wczorajszego wieczora.
— Ależ — zapytałem — ojciec wie wszakże, że twoje serce nie jest wolne?
— Oczywiście, że wie o tem — odpowiedziała — i to właśnie najbardziej przejmuje mnie niepokojem. Obawiam się o ciebie i o siebie, ale jeszcze bardziej o Łucjana. Kto stoi w drodze planom mego ojca, ten jest niechybnie zgubiony.
— Łucjan! — wykrzyknąłem.
Imię to błysnęło w mej pamięci, jak światło wśród ciemnej nocy. Czyż było jednak możliwe, pomimo wszystkich kaprysów miłości, czyż było możliwe, aby ta odważna i dumna dziewczyna kochała tego nikczemnego tchórza, który tej nocy, w owej ruderze, tarzał się, przed memi oczyma, na ziemi, u stóp wuja Bernaca? I przypomniałem sobie teraz, że widziałem wtedy imię Sybilli. Przeczytałem je wszakże na kartce tytułowej dzieła Jana Jakóba Rousseau „Kontrakt społeczny“, gdzie było napisano:
„Lucjanowi od Sybilli“.
l również przyszły mi na myśl słowa, które wuj mój powiedział wtedy do Łucjana i w których mieściła się aluzja do przyszłego powinowactwa między nimi.
— Łucjan jest porywczy i łatwo się zapala — mówiła młoda dziewczyna. — Ojciec mój jest wtajemniczony w jego polityczne plany. Godzinami siedzą zamknięci z sobą w jego pokoju, a Łucjan nie chce mi wyjawić, o czem tam rozmawiają. Obawiam się, że zanosi się na coś niebezpiecznego. Łucjan jest raczej uczonym, aniżeli światowcem, ale zajmuje się żywo ruchem wolnościowym.
Chwilę tylko wahałem się i namyślałem, czy mam jej zataić to, co przeżyłem tej nocy, czy mam jej