Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stał się tym dzikim zwierzem, jakim go pan dziś widziałeś. Jedną ma tylko myśl przewodnią, aby ścigać i tępić tych, którzy zburzyli jego ideał polityczny. Tej myśli poświęca swoją olbrzymią siłę. Jest to człowiek nadzwyczaj odważny, który nie zna trwogi, wytrwały, nieubłagany i okrutny i pewnego pięknego dnia zabije mnie z pewnością, aby się zemścić za to, że go tej nocy tak zręcznie podszedłem.
Mój towarzysz powiedział to zupełnie spokojnie, z zimną krwią i zrozumiałem, że to nie jest żadna przechwałka z jego strony, gdy twierdził, że jego pogardzone rzemiosło wymaga więcej odwagi, aniżeli świetne ataki kawalerji pułkownika Lassalle.
Po krótkiej przerwie mówił stary dalej, jak gdyby sam do siebie:
— Tak jest, nie skorzystałem ze stosownej chwili i źle zrobiłem. Powinienem go był zastrzelić wtedy, gdy się pasował z psem. Ale byłbym go może tylko zranił, a wtedy byłby mnie rozszarpał na kawałki, jak upieczone kurczę. Może tedy lepiej, że tak się stało.
Minęliśmy nareszcie błota i czuliśmy znów twardy grunt od nogami. Mój nowy przyjaciel szedł wśród ciemności po pagórkach w górę i na dół z nadzwyczajną pewnością i bardzo szybko. Dogadzało mi to, gdyż miałem ubranie przemoczone i ciało napół zdrętwiałe z zimna.
Gdzieśmy byli i dokąd szliśmy, o tem nie miałem najmniejszego pojęcia. Urodziłem się wprawdzie w tej okolicy, ale opuściłem moje miejsce urodzenia już we wczesnej młodości. Nawet w biały dzień nie mógłbym się tutaj żorjentowąć, a cóż dopiero wśród takiej ciemności. Ogarnęła mnie jednak obojętność i apatja; było mi wszystko jedno, gdzie się znajdowałem, pragną-