Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Do Tour-de-Briques.
Wiedziałem, że Napoleon żądaj od swych podwładnych przedewszystkiem szybkiego wypełniania swoich rozkazów. Za dziesięć minut siedziałem tedy na koniu, a w pół godziny później przybyłem do zamku. Wprowadzono mnie po schodach do pokoju, gdzie się znajdowali cesarz i jego małżonka. Józefina w blado-różowym uroczym szlafroczku, wyszywanym koronkami, leżała wygodnie na szezlongu, Napoleon zaś, wedle swego zwyczaju, przechadzał się po pokoju dużemi krokami. Miał na sobie dziwny kostjum, który zwykł był nosić w godzinach porannych, zanim rozpoczynał swoje czynności urzędowe; biały szlafrok, czerwone pantofle tureckie i białą chustkę jedwabną, owiniętą dokoła głowy. Cały ten strój nadawał mu wygląd plantatora w Indjach Zachodnich.
Silny zapach lawendy i wody kolońskiej zdradzał, że cesarz co tylko wyszedł z kąpieli. Był w wybornym humorze, a twarz Józefiny była, jak zwykle, odzwierciedleniem nastroju jej dostojnego małżonka. Oboje powitali mnie uprzejmym uśmiechem.
— Doskonale się pan spisałeś, panie de Laval — rzekł cesarz. — Savary opowiedział mi wszystko, co się zdarzyło i nie sądzę, aby można była zręczniej zabrać się do rzeczy. Ja sam nie mam dużo czasu myśleć o tem wszystkiem, ale moja żona będzie teraz spokojniej spała, skoro wie, że Toussac nie żyje.
— W samej rzeczy — zawołała cesarzowa. — To był człowiek okropny. Tak samo straszny, jak Cadoudal. Pomyśl tylko, gdyby mu się udało dostać do ciebie.
— Mnie nie opuści moja gwiazda, Józefino — rzekł Napoleon, głaszcząc ją pieszczotliwie po głowie.