Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dwadzieścia lat.
— Jesteś pani okropnie chuda i masz czerwona łokcie. Pani Boismaison, jak długo będzie pani jeszcze nosiła tę suknię popielatą i ten czerwony turban, wysadzany brylantami?
— Dziś włożyłam po raz pierwszy tą tualetę, najjaśniejszy panie.
— W takim razie miałaś pani niedawno temu zupełnie podobną. Proszę jej więcej nie wkładać na siebie. Nie chcę jej znów widzieć. — Panie de Rémusat, wyznaczyłem panu wysoką rentą roczną. Dlaczego pan nie wydajesz tych pieniędzy?
— Ani grosz mi się z nich nie zostaje, najjaśniejszy panie.
— To nieprawda. Zawiadomiono mnie, że sprzedałeś swój ekwipaż. Nie daję panu pieniędzy po to, abyś je składał w banku, lecz abyś miał możność prowadzić eleganckie życie i godnie mnie reprezentować. Spraw pan sobie napowrót powóz i konie, jeszcze zanim powrócę do Paryża. — Junot, z pana wielki hultaj, znów grałeś w karty i przegrałeś.
— Karta mi nie szła, najjaśniejszy panie — odpowiedział generał.
— Jesteś pan jak dziecko i nie znasz wartości pieniędzy. Ile wynoszą pańskie długi karciane?
— Czterdzieści tysięcy franków, najjaśniejszy panie.
— A więc dobrze, idź pan do Lebruna, niech zapłaci za pana.
I dodał półgłosem:
Wszak byłeś pan ze mną pod Toulonem.
— Moje najserdeczniejsze podziękowanie, najjaśniejszy panie.
— Tak, tak, pan i Rapp, wy jesteście obaj naj-