Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 02 - Tajemnicze morderstwo nad jeziorem.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, przyniósł mi go dozorca. Życzył pan sobie pomówić ze mną tutaj, by uniknąć wszelkiego publicznego wrażenia.
— Obawiałem się języków ludzkich, gdybym był zjawił się panu.
— A dlaczegoś pragnął pan mnie widzieć? mówiąc to, spojrzał na mego towarzysza swemi zmęczonemi oczyma, tak jakgdyby przeczuwał już jego odpowiedź.
— Tak panie — rzekł Holmes — odpowiadając raczej na to spojrzenie niż na jego słowa — wiem wszystko o panu Mac-Carthy.
Starzec zakrył rękami twarz.
— Niechże mi Bóg przyjdzie z pomocą! zawołał — nie dopuściłbym przecież, by ten młody człowiek... daję panu na to moje słowo, że gdyby sąd go skazał, byłbym wówczas wyznał wszystko!
— Cieszę się, słysząc to od pana — rzekł Holmes bardzo poważnie.
— Byłbym już do tej pory wyznał prawdę, gdyby nie chodziło mi o moje ukochane dziecko! To byłoby ją złamało i złamie ją to zupełnie, skoro dowie się ona o mojem uwięzieniu!
— Może do tego nie przyjdzie — rzekł Holmes.
— Co?
— Nie jestem sędzią, panie. O ile wiem, córka pańska sprowadziła mnie tutaj, zastępuję zatem jej interesy. Młody Mac-Carthy musi naturalnie być wolnym.
— Ja już jestem człowiekiem skończonym! rzekł stary Turner. Od wielu lat cierpię na cukrową chorobę, lekarz mój utrzymuje, że nie przeżyję nawet miesiąca. Tylko — umarłbym chętnie we własnym domu, nie w więzieniu.
Holmes wstał i usiadł przy stole. Chwycił pióro i położył przed sobą parę arkuszy papieru.
— Niech nam pan powie prawdę — rzekł — ja spiszę fakty. Pan to podpisze, a Watson, mój przyjaciel, posłuży nam za świadka. W ten sposób będę mógł pańskie zeznanie przedstawić, o ile byłoby to koniecznem dla uratowania młodego Mac-Carthy.
Przyrzekam panu jednak uczynić to tylko w najwyraźniejszej ostateczności.