Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

słaby. Go prawda, ja marzyłem, podczas kiedy inni pracowali. Żaden przykład nie działał na moją ambicję. Odziedziczyłem po ojcu tylko słaby żołądek. Pamiętam, byłem jeszcze małym, kiedy raz przyjechałem do Paryża z ojcem i z siostrą Karoliną. Szliśmy ulicą Richelieu, król przejeżdżał swoją karocą. Ktoby był pomyślał, że ten mały Korsykanin, który potrząsał kapeluszem w ręce, go góry podniesionej, będzie następcą jego królewskiej mości Ludwika XVI? Otóż przysięgam wam, panowie, że w tej samej chwili głos wewnętrzny mi mówił: „Przyjdzie dzień, w którym ta karoca do ciebie będzie należeć...“ — Cóż tam znów, Constant?
Constant pochylił się do ucha cesarza i szepnął mu parę słów.
— Ależ, ma się rozumieć! — zawołał Napoleon. — Zapomniałem o tem zupełnie!... Ona tam?...
— Tak, najjaśniejszy panie.
— Tu, obok, w namiocie?
— Tak, najjaśniejszy panie.
Talleyrand i Berthier zamienili spojrzenia, a minister ku drzmiom się skierował.
— Nie, nie — rzekł cesarz, zatrzymując go gestem rozkazującym — zostań tu... Constant, zapal lampy. Dopilnujesz także, żeby za pół godziny powozy były zaprzężone. Talleyrand, przejrzyj ten bruljon listu do cesarza austriackiego, wieczorem powiesz mi, co o nim myślisz. De Méneval, masz długi raport o dokach w Brest, zrób z niego wyciąg i połóż na mojem biurku jutro rano o godzinie piątej. Panie de Laval, zaczekaj, aż pojedziemy do Pont-de-Briques.
Wypowiedział te rozkazy stanowczo, wyszedł szybkim krokiem i niedługo tylko, z pod napół podniesionej firanki w końcu pokoju, widniały dwie poły ubrania zielonego i nogi, obciśnięte w białe spodnie.