Strona:PL Doyle - Pamiętniki Holmsa, słynnego ajenta londyńskiego, T1.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 125 –

dności. Naraz niespodzianie odkryły się przedemną całkiem nowe widoki.
Stało się to w sposób następujący. Pewnego dnia zgłosił się do mnie pewien jegomość, którego przedtem nie znałem, a który przedstawił mi się, jako Blessington. Wszedłszy do mieszkania, odrazu przystąpił do rzeczy.
— Czy pan jesteś panem Percy Travellan’em, który otrzymał niedawno wielką nagrodę konkursową za swoję pracę? — zapytał.
Skłoniłem się w odpowiedzi.
— Powiedz mi pan otwarcie, — ciągnął dalej, — bowiem to leży w pańskim interesie, — czy pan jesteś równie taktowny, jak uczony, by stworzyć sobie karyerę?
Nie mogłem nie roześmiać się na to dziwne pytanie.
— Przypuszczam, żem w tym względzie niegorszy od innych, — odrzekłem.
— No, a co się tycze wypitki, jakże tam?
— Ależ, panie! — oburzyłem się.
— Niech się pan nie gniewa! To potrzebne do moich wiadomości. No, i powiedz pan: wobec takich zalet siedzisz pan bez praktyki?
Wzruszyłem ramionami.
— No, no, — rzekł mój gość tonem uspakajającym. — Stara historya, wiemy o tem. Masz pan więcej w głowie, niż w kieszeni, oto wszystko, nieprawdaż? Co byś pan jednak powiedział, gdybym dopomógł panu do urządzenia