Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wę — rzekł Holmes i, dobywając scyzoryka, słowa swoje w czyn zamienił. — Jedną połowę chowam do pudełka, bo mi będzie później potrzebna, a drugą kładę do tego kieliszka, gdzie jest łyżeczka wody. Widzicie panowie, że nasz przyjaciel, doktór, ma słuszność, i że pigułka rozpuszcza się istotnie.
— To doświadczenie może być bardzo interesujące — odezwał się Lestrade, tonem człowieka, który podejrzewa, że drwią z niego; — nie widzę jednak, co to wszystko może mieć wspólnego ze śmiercią p. Józefa Stangersona.
— Cierpliwości, mój przyjacielu, cierpliwości! Przekonacie się we właściwym czasie, że ma bardzo wiele wspólnego. Teraz dodaję trochę mleka, żeby ta mikstura była możliwa do przełknięcia, daję psu i widzimy, że pije ją chętnie.
Mówiąc, Holmes wylał płyn z kieliszka do spodeczka i postawił go przed psem, który chciwie wylizał wszystko do ostatniej kropli. Poważne zachowanie się Holmesa oddziałało na nas do tego stopnia, że siedzieliśmy wszyscy milcząc i wpatrzeni w psa, czekając jakiegoś zdumiewającego wyniku. Daremnie wszakże. Pies leżał w dalszym ciągu wyciągnięty na poduszce, oddychając z trudnością, nie czując się widocznie ani lepiej, ani gorzej po zażyciu lekarstwa.
Holmes wyjął zegarek, a w miarę tego jak upływała minuta za minutą, nie przynosząc żadnego rezultatu, na twarzy jego odbijało się coraz dobitniej wielkie zmartwienie i rozczarowanie. Gryzł wargi, bębnił palcami po stole, objawiał wogóle gwałtowne zniecierpliwienie. Był tak silnie wzburzony, że żal mi się go zrobiło, gdy obaj policyanci uśmiechali się drwiąco, zachwyceni tą porażką.
— Niepodobna, żeby to był zbieg okoliczności — zawołał, zrywając się nakoniec z krzesła; — niepodobna, żeby to był tylko prosty zbieg okoliczności — powtórzył, chodząc wielkiemi krokami po