Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

po wyrazie twarzy spostrzegłem, że moje zdumienie i podziw mój sprawiły mu przyjemność. — Powiedziałem przed chwilą, że niema już zbrodniarzy. Zdaje się, że się omyliłem... przeczytaj pan! To mówiąc, rzucił mi przez stół list, przyniesiony przez posłańca.
— Co! — zawołałem, przebiegłszy list wzrokiem — ależ to okropne!
— Tak, zdaje się, że to wychodzi po za szablon — zauważył obojętnie. Czy nie zechciałbyś pan przeczytać mi tego listu głośno?
Oto, co zawierał list, który mu odczytałem:

Szanowny Panie!

„Dzisiejszej nocy popełniono zabójstwo pod n-rem 3-im w ogrodzie Lauriston, w pobliżu drogi Brixton. Policyant dyżurny tej dzielnicy spostrzegł tam, około godziny 2-iej nad ranem światło, a ponieważ dom jest niezamieszkany, przeto wydało mu się to podejrzanem i poszedł się przekonać. Zastał drzwi otwarte, a w pokoju frontowym, zupełnie nieumeblowanym, znalazł zwłoki mężczyzny, dobrze ubranego, który miał w pugilaresie karty wizytowe z nazwiskiem „Enoch, J. Drebber, Cleveland, Ohio, U. S. A.“ Kradzieży nie popełniono, niema też dotąd żadnej wskazówki jaką śmiercią pan ów zginął. W pokoju są ślady krwi, ale na zwłokach niema rany. Nie mamy pojęcia w jaki sposób zabity dostał się do pustego domu; sprawa jest bardzo tajemnicza.
Jeśli Pan zechce przyjść do owego domu, o jakiejkolwiek porze przed 12-tą, to Pan mnie tam zastanie. Zostawiłem wszystko in status quo, dopóki nie będę wiedział co Pan zamierza. Gdyby Pan przyjść nie mógł, opowiem Panu dokładnie wszystkie szczegóły i będę Panu niesłychanie wdzięczny, gdy Pan zechce powiedzieć swoje zdanie.
Łączę wyrazy szacunku
Tobiasz Gregson.