Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nowie zrobią z tego użytek, to mi już wszystko jedno.
To mówiąc Jefferson Hope oparł się o poręcz krzesła i zaczął następujące opowiadanie. Mówił tonem spokojnym, obojętnym, jakgdyby niezwykłe przygody były najpospolitszemi w świecie. Mogę zaręczyć za dokładność poniższego sprawozdania, gdyż zaczerpnąłem szczegóły z notatnika Lestradea, który skrzętnie notował słowa aresztanta.
„Przyczyny mojej nienawiści dla tych dwóch ludzi mało panów obchodzą“ — zaczął; — „powiem tylko, że spowodowali zgon dwojga ludzi — ojca i córki — i że skutkiem tego sami na śmierć zasłużyli. Tyle czasu wszakże upłynęło od chwili ich zbrodni, że niepodobna mi było szukać w jakimkolwiek sądzie wymiaru sprawiedliwości na nich. Ponieważ zaś dla mnie wina ich nie ulegała wątpliwości, przeto postanowiłem, że sam będę ich sędzią i katem. Panowie uczynilibyście tak samo, gdybyście byli na mojem miejscu.
„Młoda dziewczyna o której wspominałem, miała wyjść za mnie przed laty dwudziestu. Zmuszona do zaślubienia tego właśnie Drebbera, umarła z żalu i rozpaczy. Z martwego jej palca zdjąłem obrączkę ślubną i poprzysięgłem, że dogasające oczy Drebbera spoczną na niej, a ostatnią myślą jego będzie zbrodnia, za którą został ukarany. Nie rozstawałem się z obrączką i ścigałem jego wraz z jego towarzyszem na obu półkulach, dopóki ich nie schwytałem. Myśleli, że mnie znużą i zniechęcą, ale omylili się. Jeśli umrę jutro, co jest bardzo możliwe, to przynajmniej zejdę z tego świata z przeświadczeniem, że spełniłem swoje zadanie i spełniłem dobrze. Zginęli obaj i to z mojej ręki. Teraz już niczego nie pragnę, niczego się nie spodziewam.
„Oni byli bogaci, a ja byłem ubogi, tak, że ściganie ich nie łatwo mi przyszło. Gdy przyjecha-