Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Kocham innego — odparła.
Teraz ja z kolei zerwałem się z krzesła.
— Ten inny nie istnieje — uspokoiła mnie ze śmiechem — kocham się w ideale którego wcielenia dotychczas nie spotkałam.
— A więc powiedz mi coś o tym ideale. Przedewszystkiem jak wygląda?
— Przypuśćmy że wygląda tak jak ty.
— Gladys jesteś okropnie kochana. Ale powiedz mi co potrafi ten człowiek czego ja nie potrafię? Określ mi go jednem słowem: wegeterjanin, aeronauta, teozof, nadczłowiek — wszystkiego się podejmę, jeśli tylko powiesz mi co ci się podoba.
Ta nadzwyczajna płynność mego charakteru i gustów wywołała uśmiech na ustach Gladys.
— A więc przedewszystkiem — rzekła — mój ideał nie przemawiałby nigdy tak jak ty w tej chwili. Byłby to napewno człowiek poważniejszy, energiczniejszy od ciebie, niezbyt skory do ulegania kaprysowi naiwnego dziewczęcia. Przedewszystkiem byłby to człowiek czynu, stalowej siły, człowiek który, bez lęku umiałby patrzeć w twarz śmierci, człowiek, któryby dokonał czegoś wielkiego i niezwykłego. Nie jego bym kochała, ale tę sławę otaczająca go jak eureola i rzucającą promienie swoje i na mnie. Pomyśl o Ryszardzie Burton! Czytając jego biografię, napisaną przez żonę, rozumiem cały ogrom jej miłości ku niemu. Albo lady Stan-