Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żyliśmy już znaleźć w Ameryce. Będę zupełnie szczerym, polegając na pańskiej dyskrecji, p. Mc Ardle, skoro ten list jedynie za pańskiem pośrednictwem dojść może do wiadomości publicznej.
Naukowe zasługi profesora Summerlee są zbyt powszechnie znane abym miał o nich wspominać. Jest on lepiej przygotowany do tego rodzaju wyprawy niżby można na pierwszy rzut oka sądzić. Jego długie, chuderlawe ciało nie odczuwa żadnego zmęczenia, a oschły, sarkastyczny sposób zachowania się nie zmienia się ani na jotę pod wpływem nowych miejsc ani nowego otoczenia. Choć człowiek ten liczy już sześdziesiąt sześć lat, nie słyszałem ani razu aby się uskarżał na niewygody podróży. To też o ile początkowo uważałem jego udział w wyprawie za ciężar, o tyle dziś widzę że jego wytrzymałość równa się mojej. Z usposobienia jest to człowiek sceptyczny i zgryźliwy. Zdaniem jego, z którem się bynajmniej nie kryje, profesor Challenger jest oszustem, wyprawa nasza nie ma sensu, a rezultatami będą: rozczarowanie, niebezpieczeństwa i śmieszność jaka nas za powrotem nie ominie. Takimi to poglądami karmił nas przez całą drogę od Southampton do Manaos, przyczem trzęsła się jego koźla bródka i krzywiły wąskie, suche usta. Na lądzie pocieszył się niezwykłą obfitością i różnorodnością ptaków i owadów, gdyż namiętność jego do nauki jest bezbrzeżna. Całe dnie spędza w lesie, posługując się naprzemian fuzją lub siatką na motyle, wieczorami