Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

głady mojego Scharzberga z 96 r.; szkoda bowiem, aby takie wino się zmarnowało.
Podniósł swą ciężką postać z biurka, na którym siedział od chwili, w której nam oznajmił koniec świata.
— Chodźcie — rzekł — im mniej mamy czasu, tem więcej racji, aby go przyjemnie spędzić.
Istotnie, śniadanie odbyło się niezmiernie wesoło; coprawda niepodobna nam było zapomnieć o naszej strasznej sytuacji i świadomość jej nurtowała w nas nieustannie, nadając powagi teraźniejszej chwili i powściągając swobodę myśli. Ale tylko człowiek, który nigdy nie stał w obliczu śmierci może się jej panicznie lękać. Dla każdego z nas, czterech mężczyzn, była ona bardzo bliska w pewnej najciekawszej epoce naszego życia, co się zaś tyczy pani Challenger, to pokładała ona niezachwianą ufność w swym mężu i była gotową dzielić z nim każdy los. I tak więc przyszłość była rzeczą Przeznaczenia, a teraźniejszość należała do nas. Spędzaliśmy ją więc w miłym, przyjaznym nastroju. Umysły nasze, jak już zaznaczyłem, były niesłychanie jasne; nawet ja zdobyłem się na parę konceptów, a Challenger był wprost niezrównany! Nigdy jeszcze nie uprzytomniłem sobie tak, jak wówczas niezrównanych darów, jakimi obdarzyła go natura, szybkości jego orientacji, głębi jego umysłu. Cierp-