Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

trzebujesz robić żadnych ceremonji z nami, Challenger. Staliśmy już razem w obliczu śmierci; wypowiedz nam całą twą myśl bez ogródek, wyjaśnij nam naszą sytuacją i twój pogląd na nią.
Z tej śmiałej, rozumnej przemowy wyzierał dzielny, silny duch, który krył się pod szorstkiemi, zgryźliwemi formami starego zoologa. Lord John podniósł się i uścisnął dłoń Summerlee.
— Zgadzam się co do joty — rzekł — no, Challenger, prosimy pana o wyjaśnienie sytuacji. Przekonał się pan chyba, że nie jesteśmy nerwowi; ale jeśli ktoś wybrał się na kilka dni do przyjaciół i trafia na koniec świata, to doprawdy chciałby coś nie coś dowiedzieć się o tej sprawie. Na czem polega niebezpieczeństwo, jak jest wielkie i jak się mamy na nie przygotować? i
Wysoki, smukły, silny stał w pełnym blasku słońca, przy oknie, opierając na ramieniu Summerlee opaloną dłoń. Trzymając w ustach zgasły papieros, wpółleżałem na fotelu, pogrążony w jakiś stan odrętwienia, w którem wszystkie wrażenia stały się niezwykle wyraźne. Było to może nowe stadjum choroby, lecz podniecenie moje przeszło bez śladu, ustępując miejsca ogromnie miłemu odurzeniu przy niezwykłej jasności myśli. Byłem widzem. Miałem wrażenie, że to co się dzieje bynajmniej mnie nie obchodzi, ale przedemną stało trzech