Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

każdy aktor improwizował coś w swojej roli, tak, że następujących wieczorów role te nieco inaczej były odegrane. Ostatnia pantomima, fantastyczna, zakończyła się baletem. Chowano umarłego. Bramin z licznym orszakiem służebnym czyni rozmaite zaklęcia nad trumną, ale nic to nie pomaga. Nakoniec rozleli się „Słońce na zachodzie“, zmarły wraca do życia i wszyscy z radości zaczynają tańczyć. Bramin tańczy z nieboszczykiem, a tańczy w sposób zupełnie odrębny, po bramińsku. Na tem się kończy przedstawienie, do następnego wieczora. Wszyscy nasi rozchodzą się, weseli, zadowoleni, chwalą aktorów, dziękują podoficerowi. Kłótni nie słychać. Wszyscy w niezwykłem usposobieniu, jak gdyby szczęśliwi i zasypiają nie jak zwykle, ale prawie ze spokojną myślą, choć nic się nie zmieniło w ich położeniu. — A przecież to nie jest marą mojej wyobraźni. To prawda, rzeczywistość. Trochę tylko pozwolono tym biednym ludziom pożyć po swojemu, poweselić się po ludzku, choć godzinę przeżyć życiem nie więziennem — i aresztant zmienił się wewnętrznie, choć tylko na kilka chwil....
Ale oto już noc głęboka. Drgnąłem i ocknąłem się ze snu: starzec ciągle jeszcze modli się na piecu i tak przemodli całą noc do świtu; Alej cicho śpi koło mnie. Przypominam sobie, że nawet zasypiając śmiał się jeszcze, ciągnąc rozmowę z braćmi o teatrze i mimowoli wpatruję się w twarz jego spokojną i