Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale oto na scenie słychać krzątanie się i bieganie. Wnet podniosą zasłonę: oto już zagrała orkiestra.... Ta orkiestra zasługuje na wzmiankę. Z boku, na narach, usadowiło się ośmiu muzykantów: dwie skrzypki, (jedna była w ostrogu, drugiej pożyczono u kogoś w fortecy, a artysta znalazł się wśród aresztantów), trzy bałałajki — wszystkie własnego wyrobu, dwie gitary i bęben zamiast kontrabasu. Skrzypce tylko piszczały i drapały uszy, gitary były liche, za to bałałajki niezrównane. Zręczność w przebieraniu strun palcami była nadzwyczajną. Grano same taneczne motywy. W miejscach, gdzie taneczność motywu bardziej się uwydatnia, artyści grający na bałałajkach uderzali kośćmi palców w deko bałałajki; ton, smak, wykonanie, sposób obchodzenia się z instrumentem, charakter oddania motywu — wszystko było swoje, oryginalne, aresztanckie. Jeden z gitarzystów również znakomicie znał się ze swoim instrumentem. Był to ten szlachcic, który siedział za zabicie swego ojca. Co się tyczy bębna, to ten istne cuda tworzył: to zakręci się na palcu, to wielki palec przesunie się po jego skórze; to słychać częste, dźwięczne, jednostajne uderzenia, to nagle ton silny i wyrazisty dźwięk rozsypuje się jakby grochem na niezliczoną ilość maleńkich, głucho dźwięczących i szepcących głosów. Nakoniec zjawiły się dwie harmonie.Daję słowo honoru — nie miałem dotychczas