Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

poznałem, chłop rosły i pokaźny, z wielką brodawką na szczęce i z najkomiczniejszym wyrazem twarzy, dość zresztą przystojnej i pojętnej. Nazywano go pionierem dla tego, że kiedyś służył w pionierach; teraz był w osobnym oddziale. O nim jeszcze wypadnie mi mówić.
Zresztą i nie wszyscy „poważni“ byli tak wywnętrzający się, jak zgorszony wesołością Małorusin. W katordze było kilku ludzi, z pretensyami do pierwszeństwa, do znajomości każdej roboty, do pomysłowości, do charakteru i rozumu. Było między nimi rzeczywiście wielu rozumnych, z charakterem, i rzeczywiście osiągali to, do czego zmierzali, to jest pierwszeństwo i znaczny moralny wpływ na swoich towarzyszy. Względem siebie zwykle ci mądrale wrogo byli usposobieni i każdy z nich miał wielu zawistnych. Na innych aresztantów spoglądali z godnością a nawet z pobłażaniem, niepotrzebnych kłótni nie wszczynali, u władz byli dobrze notowani, na robotach odgrywali rolę kierowników i żaden z nich nie czepiałby się o bagatele, n. p. o pieśni; byłoby to poniżej ich godności. Ze mną wszyscy tacy byli bardzo grzeczni, przez cały czas katorgi, choć niezbyt skłonni do rozmowy, także jak gdyby z poczucia godności. O nich wypadnie mi również pomówić obszerniej.
Przyszliśmy na brzeg rzeki. W dole, na rzece stała w zamarzniętej wodzie stara bar-