Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie słyszał o tem, pomimo iż wiedziałem i słyszałem. Ale rzeczywistość sprawia zupełnie inne wrażenie, niż to, co się wie tylko, o czem się słyszy. Czy mogłem, na przykład, choć kiedykolwiek przed tem przypuszczać, że takie stare łachmany mogą być uważane za rzeczy? A przecież z tych to starych łachmanów zszyłem sobie kołdrę! Trudno sobie nawet wyobrazić, jakiego gatunku było sukno, przeznaczone na odzież aresztancką. Z pozoru ono w istocie było podobne do grubego sukna żołnierskiego, ale dość je było trochę ponosić, a rozłaziło się niemiłosiernie. Prawda, sukienne ubranie dawano tylko na termin roczny, ale i do tego terminu trudno je było donosić. Aresztant pracuje, dźwiga na sobie ciężary; odzież obciera się i obdziera się prędko. Kożuchy zaś wydawano na trzy lata, i w przeciągu tego czasu służyły one zwykle i za odzież, i za kołdrę i za posłanie. Ale kożuchy są mocne, chociaż nie trudno było widzieć na kimś, przy końcu trzeciego roku, to jest terminu noszenia, kożuch z łatą płócienną. Nie zważając na to, nawet bardzo znoszone kożuchy po upływie naznaczonego dla nich terminu sprzedawały się po czterdzieści kopiejek srebrnych. Niektóre zaś, co się lepiej zachowały, sprzedawano za sześćdziesiąt, a nawet siedmdziesiąt, a w katordze były to już wielkie pieniądze.
Pieniądze — mówiłem już o tem — miały w ostrogu ogromne znaczenie, były po-