Strona:PL De Montepin - Zbrodnia porucznika.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wieka, mającego czterdzieście tysięcy franków dochodu.
— Rzecz to bardzo prosta. — Mój ojciec urodzi! się z drugiego małżeństwa mego dziada, a stryj po swej matce odziedziczył majątek... — Trudno mi zresztą uwierzyć, żeby istotnie był tak bogaty, jak tu utrzymują.
— Bądź pewien, że nic nie przesadzają... — Majątek barona de Labardès jest bardzo znaczny i powiększa się codziennie wskutek jego... jakże to mam powiedzieć?... jego oszczędności, idącej bardzo daleko...
Rozpalony koniec cygara Marcela słabe światło roztaczał na jego twarzy. — Jerzy Herbert spostrzegł na jego ustach pół uśmiechu.
— Wcale nie słowo oszczędność miałeś na ustach, kochany Jerzy, lecz skąpstwo, — odrzekł porucznik. Nieraz już, muszę się przyznać, słyszałem że mój stryj jest powszechnie znanym jako skąpiec... — Zdawałoby się, według tego co mi wolno przypuszczać, taką ma reputacyą w tej okolicy... — Nieprawdaż?...
— Powiedz mi szczerze...
— Czy chcesz tego?
— Proszę....
— A więc, tak. Baron de Labardès uchodzi za skąpca... i sądzę, — sam żądałeś odemnie szczerości, — sądzę więc, że reputacya nie była tak zasłużoną jak jego.... — Zresztą wszystko cokolwiek mógłbym powiedzieć, nigdy niedorówna rzeczywistości.... Przekonasz się zresztą, własnemi oczami....
— A więc, aby mi uczynić przysługę i uprzedzić mnie przed niemiłem zadziwieniem, opowiedz mi wszystko.... — Mój stryj ma zapewne manie Harpagona?...
— Ma je wszystkie....
— Wymień mi niektóre...
— Od wielu lat, oddalił jednego po drugim wszystkich swoich służących, których trzymał za życia swej żony... — Zachował tylko starego kamerdynera, starszego od siebie. Godność ta jednakże jest prostą synekurą... — Baron niekaże nigdy u siebie froterować posadzki ani czyścić mebli, z obawy zniszczenia ich... — Pozwala padać w ruinę murom otaczającym willę, aby uniknąć wydatku na reparacye.... — Ogród zostawia w dzikim stanie, aby nie płacić ogrodnika... — Mały konik Pyrenejski, nie wie co to jest owies i pasie się dowoli na zapuszczonych trawnikach i klombach parku... — W sobotę w wielkim kotle napełnionym wodą, gotuje się mały kawałek mięsa, i zakupuje się chleb dwunastofuntowy. — Bulion, mięso i chleb mają wystarczyć na cały tydzień na nakarmienie barona i kamerdynera Hieronima.... Oto co zobaczysz, kochany de Labardès... taką jest smutna dyeta na którą jutro będziesz skazany.
— Będę się starał przyjąć z wesołem sercem tę złą fortunę, — odpowiedział Marcel śmiejąc się. — i przyrzekam obie jak najmniejszy zrobić uszczerbek w skromnych prowizych mego stryja....
— Ależ umrzesz głodu!! — zawołał Jerzy.
— Ba! jeden dzień prędko przechodzi... — odrzekł Marcel.
— Posłuchaj, mam pewną prośbę do ciebie.
— Jakąż? — Przedewszystkiein przyrzecz mi, że nie dasz odmownej odpowiedzi, która bardzo by mnie zmartwiła....
— Przyrzekam z całego serca, — jeżeli wszak, odemnie zależy zadowolenie ciebie.... — Już jestem obowiązanym ci, i pragnąłbym dług mój spłacić jak najprędzej....
— A więc jutro, w moim wiejskim domu będę miał na wieczerzy kilku z moich przyjaciół, pomiędzy którymi znajdują się trzej oficerowie, wyjeżdżający za dwa dni tak jak i ty do Algieru.... — Zechciej uczynić mi przyjemność połączenia się z nami....
— Dziękuję za to uprzejmo zaproszenie...
— Przyjmujesz więc?
— Tak jest, przyjmuję, jeśli sądzisz, że mogę bez obrażenia mego stryja, z którym jeden tylko dzień mogę przepędzić, odjechać tak nagi wieczorem....
— Rozumiem tę skrupulatność, lecz zaraz uspokoję cię....
— Jakto?
— Pan de Labardès, jak już mówiłem, punkt o dziewiątej regularnie kładzie się spać.... — Nie zmieni dla pana swoich przyzwyczajeń... położy się o zwykłej godzinie, i poradzi także uczynić toż samo... — Zamiast więc udawać się do swego pokoju, przyjedziesz pan poprostu do mnie... — my siądziemy do stołu dopiero o dziesiątej.... Widzisz więc, że wszystko da się ułożyć.
— Wybornie.... Jednakże....
— Cóż takiego?
— Jeszcze jedna uwaga?...
— Zobaczmy!...
— Moje ubranie....
— Co chcesz przez to powiedzieć?...
— Jako oficer niezamożny, włożyłem do podróży najbardziej wytarty z moich mundurów... inne pojechały z bagażami pułku, i zapewne teraz znajdować się muszą na pokładzie Dodony... — Mała walizka. którą mam z sobą, zawiera tylko trochę bielizny... nie podobna mi więc przebrać się....
— Cóż to szkodzi?...
— Szkodzi wiele.... Stary mój mundur tak jest wytarty, że zbyt smutnem byłby jako ceremonialne ubranie...
— Ale któż mówi o ceremonii!! Będzie to tylko poprostu kawalerska wieczerza.
— Jednakże, moja miłość własną....
— Miłość własna niedorzeczną w tej okoliczno-