Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bliska obłąkania, na myśl, że sędzia śledczy przybędzie do jej domu, zacznie ją badać, może aresztuje i więzieniem zastąpi jej tę wolność bez granic, przedmiot tak dla niej pożądany...
— Uczynię to.
— Niesłusznie mnie pan obwiniasz... ja słuchałam pańskich rozkazów... dałam lekarstwo...
— To fałsz!
— Przysięgam panu, że to prawda.
— Kłamiesz pani i ja ci tego dowiodę...
— W jaki sposób?
— Sekcja, przeze mnie zażądana, uwidoczni, jak zasadnicze jest moje oskarżenie. Zamordowałaś swego męża rozmyślnie, z całą świadomością... Ale pani nie zbierze owoców ze swych nikczemnych plonów.
Z tymi słowy doktór Reynier wyszedł z pokoju śmierci.

XIX.

Złowrogie światło zajaśniało, ale i natychmiast zagasło w źrenicach Garbuski, która wzięła lampę i poszła za doktorem.
— Pan tego nie uczynisz, coś powiedział — powtórzyła w chwili, gdy tenże dochodził do drzwi przedpokoju.
— Uczynię to! — powtórzył, otwierając drzwi.
— Nawet gdybym pana błagała na klęczkach?
— Błagania byłyby bezużyteczne...
— Jesteś pan bez litości.
— Nie ma litości dla morderców... A pani czyś miała litość dla męża... Każdy niech ma na co zasłużył...
I doktór zeszedł z pierwszych stopni schodów.
Julia Tordier, pojmując, że nic w świecie nie mogłoby powstrzymać i zmienić jego postanowienia, pobiegła do jadalnego pokoju.