Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/695

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie daleko stąd, zobaczy pani.
I Challet, na którego, wbrew jego zapewnienia, nie czekał żaden agent, udał się na ulicę Verrerie.
Posterunek policyjny mieścił się na parterze starego domu, który dotykał murem do siedziby Józefa Włosko.
Około dwunastu policjantów znajdowało się tu, kiedy Challet przyprowadził Garbuskę.
— Co to? nowa lokatorka? — spytał brygadier.
— Tak, i proszę mieć dla niej jak największe względy.
Jeden z policjantów pchnął drzwi od korytarza, oświetlonego gazem, zaprowadził Garbuskę na koniec tegoż korytarza i otworzył drzwi.
Światło gazowe dawało widzieć izdebkę szczupłą, z łóżkiem żelaznym, małym stoliczkiem i stołeczkiem drewnianym.
Okno izdebki, na wpół zamurowane, opatrzone by kratami żelaznymi.
— Proszę tu wejść — rzekł policjant. — Jeżeli się pani jeść zechce, to powiedz, a przyniosę, cokolwiek będziesz sobie życzyła... to ci wolno.
— Nie chce mi się jeść. Tylko proszę o światło.
— Nie. Światła nie wolno. Przepisy policyjne nie pozwalają.
Garbuska osunęła się na stołek.
Policjant wyszedł i zamknął drzwi na klucz.
Julia Tordier znalazła się samą, zebrała myśli i usiłowała zdać sobie sprawę z położenia.
— To Włosko mnie wydał! — rzekła do siebie. — Wiedzą, że zabiłam doktora Reynier. Wiedzą, że przekupiłam Tristana, ażeby zamordował Joannę. Wiedzą, że chciałam otruć Helenę. Wiedzą wszystko i zostałam dlatego aresztowaną!
Więc wszystko się skończyło? Czeka mnie więzienie na całe życie, jeżeli nie rusztowanie! i to właśnie w chwili, kiedy miałam uciec. Zanadto