Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/651

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Helena się przelękła.
— O! mój Boże! — wyszeptała.
— Nie lękaj się pani, napój ten wzmocni go i da sen pokrzepiający — rzekł doktór — oczekiwałem cudu... tyś a dokonała, nauka i lekarz składają ci dziękczynienia, ztowją bowiem pomocą Lucjan Gobert jest ocalony! Wtedy sędzia śledczy przystąpił do Heleny.
— Pani, — odezwał się — jeszcze czas... Szczęście w przyszłości, o jakim marzysz dla was obojga, może ci dać rozwód... Pójdź za moją radą... Podpisz i złóż na moje ręce skargę i żądanie rozwodu... Resztę biorę na siebie.
— Dziękuję za dobroć pańską — odparła Helena, z ruchem przeczącym głowy — wdzięczną panu jestem, lecz za nic nie podpiszę... skargi przeciwko mej matce. Skoro Lucjan jest ocalony, i ja się w części przyczyniłam do tego, jest to znak opieki Bożej nade mną! Powracam, gdzie mnie obowiązek wzywa, z całą nadzieją, że niedługo więzić mnie tam będzie... Życie chowa nam nieprzewidziane wypadki... Jedna chwila wszystko zmienić może...
Sędziemu po raz wtóry nasunęło się pytanie:
— W czymże ona ma nadzieję, na co liczy, nie chcąc żądać od prawa, aby ją wyswobodziło?
Helena czule pożegnała się z Martą i, zwracając się do doktora, rzekła:
— Panie, jestem nad wyraz znużoną, pozwól mi oddalić się, Joanna przyobiecała odprowadzić mnie do Paryża.
— Jedź, moje dziecko — odpowiedział stary lekarz.
Helena odchodząc, ostatnie wejrzenie miała dla Lucjana.
— To młode stworzenie coś ukrywa przed nami — rzekł sędzia do hrabiego, pana de Beuil i lekarza. — Niektóre jej słowa nasuwają mi podejrzenie, jakoby miała jakąś straszną myśl ukrytą... Lękam się o nią...
— Czego się lękasz?... — zagadnął hrabia.