Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/604

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ka, od którego wszystkiego co najgorsze oczekiwać mogę... Żebyś pan wiedział, co ja cierpię. Nie może mi przebaczyć, że zamykam się przed nim i nikczemnie mi to daje uczuć. Zrobili ze mnie sługę, upokorzoną i maltretowaną na każdym kroku!.. O! z tego położenia tylko śmierć uwolnić mnie może!..
— Nie śmierć, lecz prawo panią uwolni!
— Nie wierzę temu. — Cóż prawo dla mnie zrobić może?.. Legalnie należę do mego męża.
— A rozwód?
— Żądając rozwodu, potrzeba mieć powody ważne... potrzeba dowodów...
— A niewierność męża?
— Co mnie to obchodzi!.. nie wychodzę nigdzie i o niczym nie wiem...
— Nie rozumiesz mnie pani, tu chodzi o cudzołóstwo w domu, pod jednym z panią dachem.
— Przecież tu niema oprócz mnie innej kobiety, tylko moja matka...
— Posłuchaj pani i przebacz... Dla twojego dobra muszę mówić!.. Czy pani nic nie zauważyła?
— Cóż ja mogłam zauważyć?
— Czy naprzykład nie uważasz, że pani Tordier okazuje więcej czułości, niż wypada na świekrę... Chcę ci oczy otworzyć biedne dziecię, ażebyś na koniec zrozumiała, dlaczego matka twoja chciała twojego małżeństwa z Prosperem!.. A teraz jak się przekonasz, możesz odwołać się do sądów, postawić świadków, ze mną na czele, i odkryć całą prawdę...
— Co za straszne, potworne podejrzenie wlewasz pan w moją duszę!
— Podejrzenie zamieni się niebawem w pewność! Musisz pani przekonać się; dla siebie, dla panny de Roncerny, dla Joanny i dla Lucyana!..