Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/486

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zdrów zupełnie. Dziękuję panu sędziemu za pamięć...
— Potrzebuję pana — mówił sędzia.
— Do usług pana sędziego.
— Przyprowadzą tu za chwilę obwinionego, nazywa się Lucjan Gobert. — Podczas gdy będę z nim mówił — niech pan dobrze mu się przypatrzy...
— Rozumiem, panie sędzio.
Challet postawił kapelusz na krześle, usiadł przy stoliku, dobył niebieskie okulary i włożył je...
— Doskonale — rzekł sędzia śledczy.

XVI.

Drzwi się rozwarły... Lucjan Gobert wszedł pomiędzy dwoma żandarmami.
Agent Challet, bawiąc się piórem, z po za okularów obserwował pilnie młodego rysownika.
Sędzia rozkazał oddalić się żandarmom.
Lucjan nie wiedział, co myśleć o tym.
Zdawało mu się, że sędzia inny jest zupełnie, niż za pierwszym razem.
— Lucjanie Gobert, — zaczął tenże — potrzebuję zadać panu kilka nowych pytań...
— Odpowiem panu, jak tylko będę mógł najlepiej — rzekł Lucjan — lecz pozwól mi zanieść jedną prośbę...
— Jaką? słucham...
— Pozwól mi napisać do matki, bo nie śmiem prosić o pozwolenie widzenia...
— Uczynię, co będę mógł, aby pana zadowolić!...
— O dzięki ci, panie! — odrzekł Lucjan, drżąc cały.
— A teraz rozpoczynam badanie... uważaj pan... i odpowiadaj... Czy znasz hrabiego Roncerny?
— Tak, panie.