Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/463

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

winna, lub zlicytowania ruchomości i wyrzucenia z mieszkania?...
— Wiedziałam o tym... Winna jest, niech płaci...
— Jest jedna rzecz, o której pani nie wie... nakaz nie mógł być doręczony...
Odźwierny wyjął z kieszeni kartę pogrzebową.
— Oto jest zawiadomienie o pogrzebie pani Gobert.
— Pogrzeb pani Gobert?... — powtórzyła Garbuska, cofając się.
— Tak, pani, umarła nagle wczoraj, w kilka minut po odejściu pani...
Julia Tordier spuściła głowę, ręce jej się zatrzęsły.
— Ha! może lepiej się stało — rzekła, otrząsując się z chwilowego wrażenia — uwolniła nas od siebie...
Stróż, słysząc to, zatrząsł się z oburzenia, a Garbuska mówiła dalej:
— Kiedy pogrzeb?
— Jutro o dziesiątej.
— Kto koszta opłaci?
— Znaleziono trochę pieniędzy po nieboszczce.
— Pozwoliłeś dotknąć się pieniędzy, które mnie się należą?... — wrzasnęła Julia. — Trzeba było udać się do Dobroczynności, złożyć świadectwo ubóstwa...
— Proszę pani, sąsiedzi tak zarządzili; znaleźli pieniądze i nie pozwolili, ażeby nieszczęśliwą kobietę pochowano, jak żebraczkę.
Garbuska milczała, patrząc ponuro; nareszcie odezwała się:
— Daliście jeść papudze?
— Ja sam ją nakarmiłem.
— Ten ptak wart jest najmniej sto pięćdziesiąt franków — to będzie część mojego długu... Ruszaj do domu i pilnuj, ażeby nic nie zginęło...