Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/455

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go, od małżeństwa upadlającego, do jakiego matka ją zmuszała.
— Wolno pani Tordier wydać za mąż córkę, jak jej się podoba, rada familijna dała także przyzwolenie.
— Nie wolno czynić podłości za pozwoleniem rady familijnej.
— Proszę mówić ciszej!
— Przepraszam, panie sędzio, nie mogłem powstrzymać oburzenia.
— Utrzymujesz pan, że kochasz pannę Tordier?
— Czy ją kocham! Ona jest wszystkim dla mnie... To nie miłość, co dla niej czuję... to uwielbienie i szacunek!...
— Jednak nie tylko miłość była powodem wykradzenia panny Heleny.
— Jakiż inny mogłem mieć cel?
— Panna Helena ma posag obecnie, a potem będzie bardzo bogatą...
— Panie, jakież obrażające posądzenie!
— Miłość nie wyłącza rachunku — mówił sędzia. — Pan tak sobie wyrozumowałeś: Po takim skandalu, narzeczony przyjęty przez moją ciotkę, zerwie układy, wtedy muszą prosić mnie, żebym zrehabilitował Helenę, żeniąc się z nią, to i zabrać razem jej majątek. Rozumowanie bardzo logiczne, i z kobietą mniej energiczną niż pani Julia Tordier byłoby się panu udało...
Lucjan zakrył twarz rękami.
— Przyznaj się pan, że odgadłem.
— Nie przyznaję! — odparł Lucjan, odsłaniając twarz, łzami zalaną. — Gdyby pan odgadł, to ja byłbym nędznikiem... Kocham Helenę całą siłą duszy i ona jest mi wzajemną. Nie chciałem, żeby należała do innego, bo to by ją zabiło... Powiedziałem sobie, że, nakłaniając Helenę do udania się pod opiekę mojej matki, uczynię niepodobnym małżeństwo narzucone, i że gdy zostanie pełno