Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Prokurator wziął oba listy i czytał je powoli.
— Rzeczywiście, to jest bardzo ważne — rzekł następnie. — Widocznym jest, że dziewczyna wpadła w sidła, zastawione na nią przez tego Lucjana Gobert... W jakim ona jest wieku?
— Siedemnaście lat...
— Czy pani wie, dokąd ją zaprowadził jej uwodziciel?
— Z pewnością do siebie.
— Pani nie przypuszcza możliwości zakończenia tej sprawy bez rozgłosu i skandalu, małżeństwem?
— Nie, panie!... Nie! nie! nie!... Wołałabym widzieć ją na marach, aniżeli żoną tego włóczęgi!...
— Zatem chce pani dochodzić sądownie?
— Tak, panie, i to jak najśpieszniej! Pojmuje pan, jak mi na tym zależy, aby córka powróciła pod moją władzę... Teraz już jej się nie dam wywieść w pole, potrafię sprowadzić ją na prawą drogę i bądź co bądź, utrzymać na niej!
— Ten Lucjan Gobert jest jej krewnym, jak pani mówiła?
— Krewnym ze strony mego męża, po którym noszę żałobę.
— Wie pani, że występek krewnego córki pani może go skazać na karę wielce hańbiącą?
— Spodziewam się!
— Ile on ma lat?
— Dwadzieścia pięć.
— Do ciężkich robót.
— Najsprawiedliwiej! Choćby na galery!
— Nie mogę działać, nie mając w ręku skargi piśmiennej, zaniesionej przez panią...
— Panie prokuratorze, wszystko uczynię co tylko potrzeba, byle wyrwać mą córkę spod władzy jej uwodziciela!