Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/375

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A nie bądź zanadto oszczędnym, mój Prosperze! Chcę, żebyś ładnie wyglądał...
— Postaramy się! — odrzekł komiwojażer, nadymając się.
— Czy przyjdziesz dziś na obiad?
— Nie... Dzisiaj znów zaproszony jestem przez przyjaciół...
— O! jak się tu już sprowadzisz, to zrobisz przyjęcie dla tych swych przyjaciół... Musimy się otoczyć ludźmi wesołymi i razem z nimi żyć... Co dzień muszą być zabawy!... Teraz, zdaje się, będę żyła dopiero... Dotąd tylko wegetowałam... Nieprawda, że to będzie rozkosznie?
— Naturalnie! — odparł Prosper, nie okazując w inny sposób zapału.
Nastąpiło pożegnanie.

∗             ∗

Tegoż dnia Józef Włosko udał się do ministerstwa i zapytał woźnego o pana de Mereille, zastępcę naczelnika biura.
— Wydział więzień. W podwórzu. Schody D. Na drugim piętrze.
Według tych wskazówek, były dependent odszukał tego, do kogo przyszedł.
Pan de Mereille, zastępca naczelnika, był kolegą Józefa Włoska, nie tylko z kolegium, ale i ze szkoły prawnej. Żyli kiedyś z sobą bardzo dobrze ale nie widzieli się od roku.
Mereille nie wiedział też, jakie koleje przechodził przez ten czas jego dawny kolega.
Józef Włosko pośpieszył go natychmiast wtajemniczyć, jako że został teraz przemysłowcem i człowiekiem z pewnym majątkiem. Zmianę tę zaś szczęśliwą objaśnił otrzymaniem
spadku po starej ciotce.