Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Były dependent notariusza ciągnął dalej:
— Ja po powrocie do Paryża, poczynię odpowiednie kroki, ażeby przyśpieszyć wyjście pańskie z więzienia i otrzymać dla pana stałe miejsce pobytu w Paryżu.
Uda mi się to, nie wątpię, i doniosę panu o rezultacie moich starań...
Miej nadzieję i postępowaniem swoim zasługuj się nadal zwierzchnikom... Unoszę z sobą jak najlepsze wrażenie z tej rozmowy...
Licz na mnie zupełnie...
Bertinot nie mógł powstrzymać łkania i zaledwie zdolny był wyjąkać:
— Pozostanę godnym zajęcia, jakie mi pan okazuje i wdzięczny będę panu na całe życie.
W tej chwili drzwi się otworzyły i woźny więzienny oznajmił Włoskowi, że rozmowa trwa już za długo i że czas ją skończyć.
Włosko wyszedł, po raz ostatni uścisnąwszy rękę Bertinotowi, i poprosił woźnego, ażeby go zaprowadził do dyrektora więzienia.
— Cóż, zadowolony pan z wizyty? — spytał dyrektor.
— Tak, panie, i pozwoli pan dyrektor złożyć sobie podziękowanie za uprzejmość, jak również przyjąć ode mnie dla Piotra Bertinot te oto pięćset franków.
Dyrektor wziął bilet bankowy, który mu Włosko podawał i odrzekł:
— Te pięćset franków zapisane będą na jego rachunek... Dziękuję panu, w jego imieniu... Zasługuje on na to zajęcie, jakie pan mu okazuje.
W kilka godzin później Włosko jechał koleją do Paryża.
Siedział w wagonie zamyślony.
Co zamierzał?
Jaki plan snuł w głowie?
Jak skorzystać chciał ze zdobytej tajemnicy?