Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

córkę, bo, oddając ją, wiedziałaby, że tym jedynym sposobem będzie cię miała zawsze przy sobie...
— Być może... Helenka jest ładna, to prawda, ale, jak mówią, nie będzie miała wiele, wychodząc za mąż...
— Tak, posag jej będzie skąpy... Składać się będzie tylko z kamieniczki wartującej pięćdziesiąt tysięcy franków. Ale gdyby mąż podobał się jej matce, z przyjemnością oddałaby zięciowi ukochanemu wszystko, co ma w swym worku... A tam znajdzie się milion przeszło!
— Milion — powtórzył Prosper, bardzo zdziwiony usłyszeniem tej cyfry niespodziewanej.
— Co najmniej.
— Czyś tego pewny?
— Jak najzupełniej.
— A skądże o tym możesz wiedzieć?
— O, z pierwszej ręki... Rejent Carre, mój dawny pryncypał, jest rejentem Julii i jej męża... Miałem w moim ręku i mogłem się naczytać do syta papierów małżonków Tordierów.
— To mi opowiedz wszystko...
— Ho! ho! ho! Nareszcie zaczynasz się interesować.
— To tylko prosta ciekawość, nic więcej... Chociaż przez pięć lat byłem komiwojażerem Tordierów i pozostawałem z nimi w bardzo dobrych stosunkach, nie znałem wcale ich interesów i nie przypuszczałem, ażeby byli tak bogaci.
— No, każ podać cygar, a przy mazagranie opowiem ci wszystko... To historia nie tak długa.
Cygara zostały zapalone.
Włosko połknął trochę kawy z koniakiem i zapytał:
— Wiesz, czem była garbuska, zanim została żoną Tordiera?
— Jego służącą.
— Właśnie... Jakób Tordier był głupim chłopakiem, który się bał kobiet... Od dwunastu już lat utrzymywał