Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Musisz to rozumieć, moja Marto — poparła hrabina.
— Rozumiem — odparło dziewczę — ale może by to zezwolenie dało się otrzymać.
— W jaki sposób?
— Prosząc o nie...
— Nie możemy prosić.
— Dlaczego?
— Bo nie znamy wcale pani Tordier.
— Cóż to szkodzi, mateczko. A od tego zależałoby zdrowie, a może nawet życie Helenki.
Potem, nie dając czasu pani de Roncerny na odpowiedź, Marta rzekła, zwracając się do przełożonej:
— Przed odjazdem chciałabym jeszcze, proszę pani, widzieć się z moją przyjaciółką.
— Dobrze!

VIII.

Pani Gevignot zadzwoniła, na służącą i kazała jej poprosić pannę Helenę Tordier.
W kilka minut później córka Jakuba Tordier, zdziwiona i zaniepokojona, nie domyślając się wcale, po co ją wezwano, weszła do pokoju.
Ukłoniła się z wdziękiem lękliwym pani de Roncerny, której nie znała wcale, i zbliżyła się prędko do Marty.
Hrabina nachyliła się ku pani Gevignot i szepnęła do niej z cicha.
— Zachwycające jest to biedne dziecko.
— Moja droga Helciu — odezwała się Marta, ujmując rękę przyjaciółki i ściskając ją w swoich dłoniach — to ja prosiłam panią przełożoną, ażeby cię wezwała. Chciałam cię przedstawić mej matce.
Helena skłoniła się znowu i szepnęła:
— Pani...