Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po tej uwadze, mówił dalej:
— Kocha pani Prospera Riveta.
Źrenice Garbuski zajaśniły, cała twarz jej rozpromieniła się.
— Czy ja go kocham? — odparła głosem głębokim. — To dla niego... jedynie dla niego... wszystko to uczyniłam... dla niego.
— A on kocha panią?
— Pokocha... Miłość jest znikomą! Ja go tak będę kochała, że i on musi mnie pokochać.
Zresztą prócz tej miłości dla mnie niema nic na świecie.
Gdyby Prosper umarł, ja bym umarła! Gdyby jaka kobieta zabrała mi jego serce, ja zabiłabym tę kobietę.
Włosko słuchał z pewną zgrozą tej bezkształtnej istoty, mówiącej tak namiętnie.
— Ona zdolna jest do wszystkiego — rzekł do siebie — tak, do wszystkiego.
Po czym się głośno odezwał:
— Więc co zamierzasz pani z niego uczynić?
— Męża! — zawołała Garbuska. — Czyż to nie jedyny sposób przywiązania go do mnie nierozerwalnie?
— Chcesz pani zaślubić Prospera Rivet, komiwojażera — odezwał się żywo Włosko — czy się pani nad tym zastanowiła?
— O tym tylko myślę!
— Ależ to byłoby szaleństwem nie do darowania. Błędem nie do powetowania!
— Szaleństwem! Błędem! Dlaczego?
— Bo małżeństwo to zdziwiłoby wszystkich, zachęciłoby ludzi do grzebania w przeszłości, i wie pani, co by mogli znaleźć.
Bądź pani przekonana, że ja dobrze się na rzeczy patrzę, z całą zimną krwią.