Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Stąd też pochodziła skłonność jego do lenistwa.
— Po cóż ja mam pracować — myślał — kiedy prócz wydatków i zmęczenia, innej nie mam korzyści? — I zamiast brać się do pracy, siadał z krótką fajeczką na sofie i marzył, albo z papierosem w ustach wychodząc na spacer, ścigał ładne dziewczęta.
Będąc wybitnym uczniem szkoły sztuk piękych, marzył o sławie i zaszczytach; zdawało mu się, iż wkrótce zyska rozgłośne nazwisko, a z niem i majątek. Rrzeczywistość jednak przyniosła mu rozczarowanie.
Zamówienia korzystne dostawały się nie początkującym artystom, ale tym, co już głośnie nosili nazwiska. A tu potrzeba było żyć. Mająteczek, który młody artysta posiadał, był zbyt mały, ażeby mu wystarczał, zmuszonym był więc przyjmować roboty, nie mogące dać mu rozgłosu. Zarabiał tylko tyle, że mu wystarczało na opłacenie komornego i na bardzo skromne utrzymanie. Życie hałaśliwe, nużące niektórych jego kolegów, nie nęciło go. Wstrętne były dla niego awantury i nocne orgje, z których się wychodzi zniszczonym fizycznie i moralnie. Jak wszyscy młodzi ludzie, miewał wiele miłostek przelotnych, nigdy w nich przecież nie doszedł aż do utraty poczucia własnej godności. Jego usposobienie artystyczne i dusza przejęta ideałem, domagały się miłości rzeczywistej, czystej a wyobraźnia oddawna utworzyła idealny typ kobiety, mogący jedynie zawładnąć w całości jego sercem. Otóż ten typ wyma-