Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ohydnej tranzakcji, wtrącającej Gastona Dauberive do domu obłąkany chozibaweiaa.jącej go zdolności pamiętania nazw jakichkolwiek, stały się owej damy spuścizną.
Teresa po powrocie z podróży poślubnej, została wkrótce matką rozkosznej córeczki, i ta druga kazała jej, jeżeli nie zapomnieć o pierwszej, to przynajmniej pamięć o niej przytłumiła...
Eugenja Daumont — jak się domyśleć można, nie spieszyła się ze spełnieniem obietnicy. Nowe stosunki, nowe obowiązki, jakie zamążpójście włożyło na Teresę, kazały zamilknąć na chwilę uczuciu jej macierzyńskiemu.
Gdy uczuła pod sercem nową istotkę, troska o nią kazała unikać jej wzruszeń... Zanadto dobrze znała swoją macochę, by spodziewać się mogła, iż cośkolwiek wskóra z nią bez walki, a potem gdy upłacz drugiego dziecięcia, także jej własnego, ześrodkowała całe uczucie swoje na tem drobniuchnem maleństwie... Siostra starsza znalazła rywalkę w młodszej, rywalkę tem niebezpieczniejszą, że zawsze obecną podczaz gdy o tamtej pozostało tylko wspomnienie.
Gaston, na półprzytomny pędził długie a jednostajne życie w domu obłąkanych, nad biedną sierotką więc, wychowana pod przybranem imieniem Róży Madoux na folwarku w pobliżu Montgresin, czuwał jeden Bóg tylko — rodzice nie mogli widzieć jej uśmiechów i igraszek dziecięcych, ani też pierwszych lat życia i otaczać czułą opieką. Obie jednak dziew-