o twoją rękę, lecz wstrzymała mnie obawa, że możeście bogaci, a że jestem ubogim, mogliby mnie posądzić, że chodzi mi jedynie o posag. Starałem się więc zasięgnąć wiadomości i uczyniłem dobrze, bo dowiedziałem się, jakie są pragnienia rodziców twoich i o jakiej przyszłości marzą dla ciebie i siebie. Gdybym był poszedł za pierwszą myślą i przedstawił się twoim rodzicom, odtrąciliby mnie z pogardą, bo nie mam takiego majątku, jaki oni pragną posiąść wszelkiemi środkami dla ciebie... a przedewszystkiem dla siebie samych. Od tego celu nie powstrzymają ich ani łzy twoje, ani rozpacz... Twoja piękność jest dla nich kapitałem, który, przez małżeństwo pragną wyzyskać we własnym interesie!... Czy wiedziałaś o tem Tereso?...
— Wiedziałam... powiedziano mi.
— Któż taki?
— Moja matka...
— A więc prawda!... Chciwość może w sercu matki zagłuszyć wszelkie uczucie. To okropne!... Ale na szczęście ja jestem! Całą moją wolą i siła oprę się haniebnym zamiarom twojej rodziny, i miłość zwycięży nad rachunkiem!... Wezwałaś mnie, Tereso, a więc masz we mnie ufność, więc mnie kochasz... czy prawda?...
Dziewczę zarumieniło się i opuściło oczy.
— Kochasz mnie! — powtórzył Gaston — bo gdybyś mnie nic kochała, nie znajdowałbym się w tej chwili tutaj. Czytam w twojem sercu i widzę w niem miłość, lecz to mi nie wystarcza i pragnę
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/152
Wygląd
Ta strona została skorygowana.