Nie sądzę, byś wykreślał, Czytelniku luby,
gorliwą miłość książek ze Swojej rachuby
i do rąk brał je tylko z musu lub dla mody,
idący z pospolitym przekupniem w zawody,
lub nędznym groszorobem, dla którego, zda się,
zawarta w księgach mądrość bywa li na czasie,
jeżeli kryje w sobie oręż, by nim można
zdobywać kupy złota, jawnie czy zostrożna...
A gdyby prawdą było, żeś jest obojętny
na urok ksiąg, że z serca gorącemi tętny
nie idzie miłość ku nim, to, mówię Ci zgóry,
nauczy Cię je kochać Kardynał de Bury.
Przedziwny to żarliwiec! Mógł popełnić zbrodnię
(niewinną, mówiąc szczerze): aby jeno godnie
książnicę swą opatrzyć, ulegał pokusie
i dał się przekupywać — książkami!... O, musie,
o, pędzie niewstrzymany, który, jak się wierzy,
niejedną z dusz mu krewnych nawet do kradzieży
umiałeś pchać!...
Ja tego, rzecz prosta, nie chwalę,
a tylko żal mi ciebie, drogi Kardynale,
światłości w mrokach wieków, śpichlerzu wszechwiedzy,
o jakiej nie marzyli wszak twoi koledzy,
w biskupią strojni mitrę (jeśli, to nie wielu!).
Arystotelesowej nauki czcicielu,
wyznawco i współwierco boskiego Platona
Strona:PL De Bury - Philobiblon.djvu/7
Wygląd
Ta strona została przepisana.