Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wany, a jego sposób bycia, prosty i przyjazny, jego nawyki artysty — cygana, doznawały ucisku pośród przymusowego ceremoniału, w czasie posiłków przy świetle wysokich świeczników, kiedy mężczyźni we frakach i dekoltowane kobiety zasiadali w oddaleniu dokoła dużego stołu, nie śmiejąc mówić ani jeść, zanim pozwoli król i królowa, pozostając pod obuchem bezlitosnej etykiety, której szef domu cywilnego i wojskowego przestrzegał tem ściślej, im dłużej trwało wygnanie. Zdarzało się jednak, że dawny student z ulicy Monsieur-le-Prince, przychodził na obiad w kolorowym krawacie, mówił bez pozwolenia, rozpoczynając z werwą jedną z owych wymownych improwizacyj, któremi rozbrzmiewały jeszcze ściany kawiarni Woltera. Wówczas to piorunująco spojrzenia, jakie na siebie ściągał, waga, jakiej nabierało najmniejsze wykroczenie przeciwko etykiecie minjaturowego domu, budziły w nim wielką chęć rozstanie się z tem wszystkiem i powrotu do dzielnicy, jak to już raz uczynił.
Ale istniała wszak królowa.
Pozostając w pobliżu Fryderyki, — dziecko stało między niemi, — zapłonął ku niej fanatycznem przywiązaniem, pełnem czci, podziwu i zabobonnej wiary. W jego oczach była streszczeniem i symbolem ideału królewskości, podobnie jak dla chłopa z Zatybrza Matka Boska stanowi wszystką religję. Dla królowej pozostawał tu, dla niej znajdował odwagę w pełnieniu aż do końca ciężkiego obowiązku. Tak, niezmiernie ciężkiego, żmudnego. Ileż się biedził, aby uprzystępnić cośkolwiek główce tego królewskiego dziecięcia! Mały Zara był pełen wdzięku, łagodny i dobry. Nie zbywało mu na chęciach. Odgadywało się w nim poważną, rzetelną duszę matki, a obok — coś nieokreślenie lekkiego,