Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ne dzięki swym zasługom i wystawiały szkielety skrzydeł, jak ogromne połamane reje. Pod opieką tych starych młynów zachowały się obyczaje i tradycje innych czasów. Cała ta duża wieś — nazywano ten zakątek przedmieściem Rey, — była, jest jeszcze płomiennie rojalistyczna, w każdej pracowni wisi na ścianie nadęty, różowy, blondyn o długich kędzierzawych włosach, ten, którego obywatele tutejsi nazywali poufale „lou Goi“ (kulawy). Ojciec Elizeusza pod tą ramą zawiesił drugą, mniejszą, zawierającą arkusik z pieczęcią z różowego wosku, z dwoma słowami „Fides, Spes“, dookoła krzyża św. Andrzeja. Ze swego miejsca, puszczając w ruch czółenko tkackie, majster Meraut oglądał portret i czytał dewizę „wiara... nadzieja...“ I jego szeroka twarz o rysach rzeźbionych, jakby ze starych medali z czasów Antonjusza, o orlim nosie i zaokrąglonych konturach owych Burbonów, których tak kochał, nadymała się i czerwieniła z silnego wzruszenia.
Był to majster Meraut, straszliwy człowiek, gwałtowny i despotyczny, który mając zwyczaj zagłuszać zgiełk warsztatu, miał w głosie coś przypominającego pioruny. Żona jego, wręcz przeciwnie, przygnębiona i nieśmiała, przepełniona owemi tradycjami poddaństwa, które czynią z kobiet Południa istne niewolnice Wschodu, zawsze milczała, W tem otoczeniu wyrastał Elizeusz, wychowywany mniej surowo, niż obaj jago bracia, ponieważ był najmłodszy i najbardziej pieszczony. Zamiast usadowić go od dziesiątego roku życia przy czółenku, pozwolono korzystać z tej dobrej wolności, niezbędnej w dzieciństwie. Korzystał z niej w pełni: całemi dniami uganiał na placu i staczał boje na wzgórzu w walce białych z czerwonymi, katolików z hugonotami. W tej części Langwedocji ludzie tkwią jeszcze w owych nienawiściach. Dzieci