Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Znalazłem starego kirasyera rozciągniętego w całej długości na dywanie, z twarzą nieruchomą, nabiegłą krwią, jak gdyby otrzymał uderzenie maczugi w głowę. Stojący musiał być bardzo wysokim, leżący wydawał się olbrzymem. Miał piękne rysy, pyszne zęby, wspaniałą białą czuprynę na głowie i ośmdziesiąt lat, chociaż wyglądał na sześćdziesiąt.
Przy nim klęczała jego wnuczka, cała we łzach. Istny portret dziadka. Podobni byli do dwóch medali greckich z tego samego modelu, tylko jeden stary, przyćmiony, z zatartym i już nieco konturami, a drugi jaśniejący, czysty, w całym blasku i gładkości nowego odbicia. Boleść tego dziecka wzruszyła mnie. Ta córka i wnuczka żołnierzy, bo ojciec jej był w sztabie Mac-Mahona, patrząc na twarz starca, rozciągniętego przed nią, przedstawiała sobie w wyobraźni inną, niemniej okropną scenę. Uspokajałem ją jak mogłem, ale w głębi duszy mało miałem nadziei. Mieliśmy do czynienia z pięknem typowem porażeniem paralitycznem, a w ośmdziesięciu latach rzadko się z tego wychodzi. W ciągu trzech dni chory rzeczywiście pozostawał w tym samym stanie osłabienia i nieruchomości.
Tymczasem przyszły do Paryża wieści z pod Reischoffen. Pamiętasz pan, jakie to było dziwne? Aż do samego wieczora wszyscy byliśmy pewni wielkiej wygranej: dwadzieścia tysięcy Prusaków zabitych, następca tronu wzięty do niewoli. Nie wiem już, jakim cudem, jakim prądem magnetycznym echo tej radości narodowej doszło do łoża naszego biednego głuchoniemego paralityka; dość, że przyszedłszy tego wieczora, znalazłem jakby zgoła innego człowieka. Oczy miał prawie zupełnie czyste, język mógł